Po kilku miesiącach milczenia znów dodaję post. Grunt to systematyczność!
Moja akurat jest godna pożałowania, ale staram się nad tym pracować. Powiedzmy, że ten post jest znakiem, że idzie mi dobrze.
Uznałam, że tak naprawdę (jakie takie) prowadzenie bloga mogłoby być dla mnie dodatkową motywacją, więc przybywam tu z kilkoma zdjęciami pudełek, które sumiennie wypalam.
Musiałam podkreślić słowo "sumiennie" bo jak na moje standardy ta pasja jest ze mną już długo.
I to mimo szczypiącego w oczy dymu i pracy w otoczeniu uniemożliwiającego skupienie kociaka.
Brawo ja!
...
Chociaż może robię to tylko dlatego, że czuję się jak tatuażysta dla drzew? Mam nadzieję, że one nie mają mi za złe wykorzystywania ich ciała, nie zapytałam o zgodę. Może uznajmy to za poświęcenie dla "sztuki".
Zresztą chyba zawsze lepiej być wytatuowanym drewnem na czyjejś półce niż złamanym drzewem leżącym samotnie w mokrym zagajniku.
#przemyślenianapoziomie